Kontakt

GG : 44293050
ask : http://ask.fm/niki020y

ask: http://ask.fm/learntolove9 - tu możecie zadawać pytania bohaterom. Tylko piszcie do kogo to pytanie. :3
Twitter: @NicoleHappily

Opowiadania

Jeśli ktoś by chciał podzielić się jakimś swoim jednopartem niech napisze je na mojego e-maila:
nikola.kinder@wp.pl
Zasady:
1. Podaj tytuł opowiadania.
2. Podpisz się pod nim (imię, nazwisko, ksywa itp)
3. Postarajcie się pisać bez błędów.
 

P.S. Nie wszystkie opowiadania będę tu dodawać.

Autor: Nicole :3 (czyli ja xd)
"Jesienna Miłość"


[LINK] [LINK] [LINK] [LINK] - Wylosujcie sobie piosenkę. xd

8 października 2013
Pamiętam jakby to było wczoraj. Ten sam park, ta sama ławka, a niedaleko ten sam staw i pomost. Minęły dwa lata.. To niby nie tak dużo, a jednak dla mnie to była wieczność. Wyjechałam wtedy i żałuje tego do dziś. Może gdybym została byłabym szczęśliwa teraz. Jednak wróciłam, ale jest już za późno. Wy pewnie nie wiecie o czym ja w ogóle mówię, a więc może zacznę od początku..

Dwa lata wcześniej
 http://placebo.blox.pl/resource/jesien.jpg
Spacerowałam po moim ukochanym parku. Teraz jest taki czas kiedy zielona barwa liści zmienia się w różne odcienie czerwieni, pomarańczu.. Niektóre bzz nawet złote. Kocham jesień, to moja ulubiona pora roku. Usiadłam na ławce. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Koło mnie przechodziły wolnym krokiem pary różnych pokoleń oraz rodzice ze swoimi dziećmi. Maluchy zbierały kasztany i liście. Kłóciły się, który jest ładniejszy bądź większy. ten dzień był wyjątkowo ciepły i słoneczny jak na tę porę roku w Londynie. Zauważyłam, że na ławce na przeciw mnie siada zakapturzony chłopak. Był ubrany zwyczajnie, fioletowa bluza z napisem "JACK WILLS", ciemne dżinsy i czarne converse za kostkę. Spod kaptura wystawało parę  brązowych loczków, głowę miał opuszczoną. Nagle jednak ją podniósł i wszystko co w tamtej chwili widziałam to te zielone, hipnotyzujące tęczówki. Wpatrywał się we mnie, świat po prostu stanął w miejscu i byliśmy tylko my. Czar prysł wtedy kiedy gwałtownie wstał i po prostu odszedł.

Następnego dnia poszłam w podobnych godzinach do parku licząc, że spotkam tajemniczego chłopaka. Usiadłam na mojej ławce i się rozglądałam. Odchyliłam głowę lekko do tyłu i przymknęłam oczy. W powietrzu było jeszcze czuć zapach deszczu, który padał tej nocy. Było mi tak przyjemnie, że nie zwróciłam uwagi na to, że ktoś się do mnie dosiadł.
- Cześć. - Usłyszałam czyjś głos. Otworzyłam oczy i zwróciłam wzrok na mojego towarzysza. Od razu ogarnęła mnie zieleń jego tęczówek. TO BYŁ ON.
- Hej. - Powiedziałam lekko speszona, wgapiałam się w niego jak głupia. Był taki przystojny, a loczki dodawały mu uroku, pewnie nie jednej zawrócił w głowie.
- Jak ci na imię ?? - Zapytał.
- Gabriella. - Odpowiedziałam.
- Ładne imię. ja jestem Harry.
- Miło mi. - Uśmiechnęłam się do niego.
- Mnie również.  - Także się uśmiechną co spowodowało, że w jego policzkach pojawiły się dołeczki. On był taki uroczy. - Może chciałabyś się przejść ?? - Zapytał.
- Z przyjemnością. - Znowu wymieniliśmy uśmiechy. Harry wstał i wciągnął w moją stronę dłoń., chwyciłam ją i ruszyliśmy przed siebie. Dowiedziałam się co nie co o szatynie. Harry należy do zespołu One Direction, który zajął trzecie miejsce w VII edycji X-Factor, ale mimo wszystko stali się sławni na cały świat. Ja mu opowiedziałam o mojej pasji do pisania i koni. Bardzo miło spędziliśmy ten dzień.

Parę dni później, 8 października 2011
Spotkałam się z Harrym regularnie, poznałam nawet jego kolegów z zespołu. Jednego dnia zrobił piknik na pomoście przy stawie. Jedliśmy, rozmawialiśmy.. W pewniej chwili zapadła pomiędzy nami cisza. Siedzieliśmy naprzeciw siebie patrząc sobie w oczy. Głowa Stylesa zaczęła się zbliżać do mojej. W końcu nasze usta zetknęły się w delikatnym pocałunku.
http://2.bp.blogspot.com/-1Cad_c2RmwA/UgjkVTTc2zI/AAAAAAAAAQo/mWkUOxjoKA0/s320/Gif+2.gif
To było niesamowite.
Dziś również mieliśmy się spotkać, ale Harremu coś wypadło i odwołał spotkanie. Uznałam, że nie będę siedzieć w domu, więc poszłam do parku. Spacerowałam i zastanawiałam się co mnie łączy z Harrym. Szczerze, sądzę, że się w nim zakochałam.. Ale czy on również darzy mnie większym uczuciem niż przyjaźń ?? Postanowiłam pójść na pomost. To co tam zobaczyłam wstrząsnęło mną. Rozpoznałam burzę brązowych loków, Harry stał tam z jakąś blondynką. Całowali się. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach ciurtkiem rozmywając tusz. W tamtej chwili moje serce zostało roztrzaskane na miliony kawałeczków. Nagle Harry się odwrócił i zobaczył mnie. Stanął jak wryty i wpatrywał się w moją załzawioną twarz. Zaczęłam się cofać kręcąc głową. 
- Gabi zaczekaj, daj mi to wytłumaczyć. Ja.. - Nie słuchałam po prostu stamtąd uciekłam. Słyszałam jak wołał moje imię i chyba nawet za mną biegł, ale ja nie chciałam się odwrócić, to za bardzo bolało.

Teraźniejszość
Dzwonił, pisał, przychodził pod dom, ale ja byłam wtedy nieugięta. Wykończona psychicznie wróciłam do mojego rodzinnego kraju, czyli Włoch.
Jednak tu wróciłam, siedzę na tej ławce i rozdrapuje stare rany. Wiecie co jest najgorsze ?? Ja naprawdę się w nim wtedy zakochałam i to nie minęło mi do dziś.
Wstałam z tej przeklętej ławki i poszłam w stronę pomostu. Ktoś tam siedział pochylony nad taflą wody. Usłyszałam szloch, podeszłam, więc bliżej. Zamarłam jednak wpół kroku kiedy usłyszałam jego słowa.. Ten głos.. To Harry.
- Tęsknię za nią, ona jedyna przy pierwszym spotkaniu nie rzuciła się na mnie prosząc o autograf, zdjęcie czy wyznając miłość. Nie była naszą fanką. Mogłem z nią normalnie pogadać. Dlaczego byłem taki głupi ?? Dlaczego ?? Proszę oddaj mi JĄ, a obiecuję, że będę traktował ją jak księżniczkę. Niczego jej nie zabraknie, a co najważniejsze nie skrzywdzę JEJ już nigdy więcej. - Te słowa były chyba swego rodzaju prośbą czy modlitwą do Boga. - Kocham JĄ. - Te słowa mnie zmiękczyły. Moje serce w mgnieniu oka odbudowało się, w brzuchu poczułam stado motyli. ON MNIE KOCHA. Podeszłam do niego i położyłam dłoń na ramieniu. Podniósł na mnie wzrok i zamarł. Z moich ust uszedł cichy szept:
- Naprawdę mnie kochasz ?? - On się szybko podniósł i objął mnie. Schowałam twarz w jego szyi.
- Kocham jak nikogo innego. - Powiedział równie cicho, a ja przyległam do niego jeszcze bardziej.
- Wytłumacz mi tamto teraz. - Doskonale zdawał sobie sprawę o czym mówiłam.
- Mój menadżer wynajął tamtą blondynkę, wiedział, że coś do ciebie czuje i uznał, że raczej nie warto narażać cię na paparazzi. Ja też tego nie chciałem, oni nie dali by ci żyć, zmieszali z błotem. Nie powiedziałem ci o tym, bo bałem się że cię stracę, ale..
- I tak straciłeś, wyjechałam, zmieniłam numer.. - Dopowiedziałam za niego.
- Tak. Przepraszam cię za to. Daj mi drugą szansę, proszę. Już nigdy nie zataję przed tobą żadnej prawdy tylko mi wybacz i daj drugą szansę.. - Żeby się zamkną pocałowałam go.
- Już ci wybaczyłam. - Powiedziałam z lekkim uśmiechem, dalej byłam w jego ramionach.
- Kocham cię. Zostaniesz moją dziewczyną ?? - Zapytał z nadzieją w oczach.
- Tak zostanę i też cię kocham. - Potem złączyliśmy jeszcze raz nasze usta. Już teraz wiedziałam, że stoi przede mną facet mojego życia.

Autor: Nicole :3
"Miłość od pierwszego wejrzenia"

- Z ostatniej chwili, na obrzeżach Londynu znaleziono zwłoki około 19-letniego chłopaka. Najprawdopodobniej został dwa razy postrzelony. Policja nie znalazła jeszcze żadnych poszlak... - Mówiła prezenterka w wiadomościach. To już chyba trzeci taki przypadek w tym miesiącu. Najprawdopodobniej to jeden z gangów z gorszej części Londynu. No nieważne, czas do szkoły. Wyszłam z mojego cieplutkiego domu na ten mróz.. No może nie taki mróz, mamy jesień i jest po prostu chłodno, ale nie na tyle abym nie mogła iść w samej bluzie. Z powodu, że uciekł mi autobus, muszę iść pieszo. Pewnie się spóźnię, bo do początku pierwszej lekcji zostało mi 15 minut, a do szkoły na piechotę idę zawsze pół godziny. Włożyłam słuchawki w uszy i zaczęłam słuchać poszczególnych piosenek. W połowie przebytej przeze mnie drogi, przejechał koło mnie czarny Range Rover z przyciemnianymi szybami. Trochę zwolnił, zaczęłam się martwić. Kiedy koło niego przechodziłam rozsunęła się szyba od strony kierowcy.
- Może cię podwieźć ? - Zapytał przystojny mulat.
- Nie dzięki. - Szłam dalej.
- Nie bój się, ja nie gryzę. - Zaśmiał się melodyjnie.
- Chodzę tak już od trzech lat, od poniedziałku do piątku i daję radę.
- Jak chcesz. Do zobaczenia piękna.. - Puścił mi oczko i odjechał. Obyśmy się już nie spotkali. Trochę mnie przerażał.

*Po lekcjach*
Spędziłam wspaniały dzień w szkole. Moja najlepsza przyjaciółka się na mnie wypięła i dołączyła do szkolnej elity, dostałam jedynkę z angielskiego i historii, chłopak który mi się podoba ma dziewczynę. Po prostu zajebisty dzień. Czujecie ten sarkazm ? Szłam sobie spokojnie do domu (znowu nie zdążyłam na autobus -,-) i nagle od tak zaczęło padać. Za co mnie tak karzą ? Szłam moknąc, za wielkiego wyboru nie miałam. Znowu zobaczyłam to samo auto; chyba naprawdę mam pecha.
- Może teraz się zdecydujesz ?
- Nie, nie mam daleko.
- Będziesz chora.
- Trudno. - Zatrzymał się i wysiadł z auta. Ja przyśpieszyłam, ale nie zaszłam daleko, bo złapał mnie za łokieć. Ja tylko chciałam szybko znaleźć się w domu, czy o wiele proszę ? Temperatura znacznie spadła, a ja miałam na sobie tylko bluzę.
- Nie kłoć się, tylko chodź. - Powiedział spokojnie, ale był chyba trochę zły, a może jednak zniecierpliwiony..
- Ja cię nawet nie znam. - Próbowałam trzymać się przy swoim.
- Ja jestem Zayn, a ty Victoria.
- Skąd ty to.. - Nie pozwolił mi dokończyć.
- Po prostu wiem, a teraz chodź. - Pociągną mnie w stronę swojego samochodu. Zabrał ode mnie torbę i wrzucił na tylne siedzenia, potem otworzył mi drzwi od strony pasażera i gestem ręki zaprosił mnie do środka. Niepewna, ale jednak wsiadłam, a on zatrzasnął za mną drzwi, a sam usiadł za kierownicą. Byłam trochę przemoczona i zmarznięta. On to chyba zauważył.
- Zdejmij tą bluzę. - Powiedział. Zrobiłam tak jak kazał. Trzęsłam się jak galaretka. Wziął koc z tylnych siedzeń i mnie ni  opatulił.
- Dzięki. - Powiedziałam cicho, zachrypniętym głosem. On się tylko uroczo uśmiechnął. Odpalił auto i ruszyliśmy, włączył również ogrzewanie. Podczas drogi uświadomiłam sobie, że on nie wie gdzie mieszkam. Postanowiłam go uświadomić.
- Ja mieszkam na.. - Już kolejny raz mi przerwał.
- Wiem gdzie mieszkasz kochanie. - Puściłam mimo uszu słowo "kochanie".
- Ale skąd ? - Zatrzymaliśmy się na czerwonym świetle. Pochylił się nade mną i wszeptał do ucha:
- Wiem więcej, niż ci się wydaje. - Przeszedł mnie dreszcz. Zayn jeszcze musną mnie w policzek i ruszył dalej, ponieważ pojawiło się zielone światło. Po jakiś 5 minutach byliśmy pod moim domem.
- Dzięki za podwiezienie. - Wzięłam swoje rzeczy i chciałam wyjść, ale drzwi były zamknięte. - Mógłbyś otworzyć ?
- Mógłbym. - Był wyraźnie rozbawiony.
- A otworzysz ?
- Nie.
- Dlaczego ? - Jęknęłam marudnie. On jedynie wzruszył ramionami. - Proszę, wypuść mnie. - Popatrzyłam na niego błagalnie.
- Daj mi swój numer. - Poprosił.. Nie no, co ja gadam, zażądał.
- A wtedy mnie wypuścisz ? - Zapytałam, a on skinął głową na tak. Podał mi swojego iPhone, a ja wystukałam na nim rząd cyfr i oddałam Zayn'owi. On odblokował drzwi, już miałam wysiadać kiedy ten pociągną mnie w swoją stronę. Nasze usta dzieliły milimetry, ale na (nie)szczęście ucałował tylko mój policzek, a potem puścił wolno. Ja już po chwili znajdowałam się w swoim domu. Przebrałam się, a potem zrobiłam sobie obiad. Moi rodzice są praktycznie cały czas w delegacji, więc muszę dawać sobie radę sama. Tyle chociaż dobrze, że wysyłają mi pieniądze. Odrobiłam lekcje po skończonym obiedzie i zajęłam się czytaniem jakiejś książki. Leżałam na moim wygodnym łóżku pogrążona w lekturze, kiedy usłyszałam puknie do drzwi. Odłożyłam książkę i ruszyłam na dół lekko zdziwiona, a zarazem zdenerwowana. Kto mógł do mnie przychodzić o takiej porze ? Przecież (już) nie mam przyjaciół. Podeszłam do drzwi i powoli je odkluczyłam, uchyliłam je, a za nimi zobaczyłam.. Zayn'a ? Otworzyłam szerzej drzwi i zapytałam:
- Co ty tutaj robisz ?
- Wpuścisz mnie. - Odpowiedział pytaniem na pytanie. Dopiero teraz spostrzegłam, że ma rozciętą brew i wargę, a z jego prawego boku wydostawała się krew. Bez zbędnych pytań usunęłam się z drogi, aby mógł wejść. Pobiegłam szybko po apteczkę, kiedy wróciłam siedział na schodach. Podeszłam i uklękłam przed nim.
- Zdejmij koszulkę.  - Powiedziałam.
- No wiesz, takie rzeczy.. Znamy się ledwo dzień. - Zaśmiał się.
- Chcę cię opatrzyć Zayn, to nie jest zabawne, krwawisz. - Nic już nie mówiąc, zdjął koszulkę. Zawiesiłam na chwilę oko na jego cudownie wyrzeźbionej klacie, ale szybko się opamiętałam i zaczęłam go opatrywać. Obmyłam jego ranę, a następnie zabandażowałam. Z raną na brwi zrobiłam to samo, tyle że zakleiłam ją plastrem. Krew na wardze mulata zdążyła już zakrzepnąć. Kiedy skończyłam Zayn uśmiechnął się wdzięcznie.
- Kto ci to zrobił ? Co się stało ? - Zapytałam poddenerwowana.
- To nic. - Machnął ręką i powoli wstał. Ja również się podniosłam i chwyciłam za apteczkę, którą zaniosłam na miejsce. Po chwili znalazłam się z powrotem przy mulacie, poszliśmy do salonu.
- Co się stało ? - Zapytałam ponownie.
- Nic. - Powtórzył to samo ponownie.
- Zayn to nie jest nic ! Chyba należą mi się wyjaśnienia ! - Wydarłam się. Nie wiem dlaczego, ale martwiłam się o niego, choć znałam go parę godzin.
- Nic ci się k**wa nie należy ! - Podniósł się z kanapy, ja również. - To nie twój pieprzony ! - Pchnął mnie dość mocno, a ja się zatoczyłam do tyłu i uderzyłam głową w kominek. Przerażała mnie furia w jego oczach. Łzy mimowolnie wydostawały się na wierzch tworząc, potem różne ścieżki na mojej twarzy. Ciemne, wręcz czarne od furii oczy Zayn'a, zaczęły przybierać naturalną barwę. Po chwili widziałam w nich strach, czyżby uświadomił sobie co przed chwilą zrobił ?
- Vick.. ja.. - Chciał do mnie podejść, zrobił pierwszy krok, a ja wycofałam się jak mogłam i przycisnęłam plecy do ściany. - Przepraszam cię. Nigdy umyślnie bym cię nie skrzywdził. - Zaczął kiwać głową przecząco. Zapewne wciąż nie wierzył co się przed chwilą stało.
- Kim ty w ogóle jesteś Zayn ? - Jąkałam się lekko, byłam jeszcze zdenerwowana. Podszedł do mnie powoli, aby zapewne nie przestraszyć mnie bardziej. Usiadł koło mnie przy ścianie i westchnął.
- Obiecaj mi, że mimo to co ci powiem nie zerwiesz ze mną kontaktu, proszę.
- Aż tak zależy ci na znajomości ze mną ? - Zapytałam.
- Sam nie wiem, ale jest coś w tobie.. Eh, po prostu obiecaj.
- Obiecuje. - Powiedziałam szczerze. Domyślałam się, że to ca ma mi do powiedzenia chłopak nie jest za ciekawe..
- Jestem szefem gangu Prue Blood. - Zamarłam, to jeden z najbardziej niebezpiecznych gangów, tak przynajmniej słyszałam. - Te ostatnie morderstwa, mogę cię zapewnić, że to nie my, ale wszyscy nas podejrzewają.
- Zabiłeś kiedyś kogoś ? - To głupie pytanie, przecież to jasne. Ale ze mnie debilka. - Zapomnij, że zapytałam. - Powiedziałam po chwili.
- Zerwiesz ze mną kontakt, prawda ? - Bardziej stwierdził, niż zapytał.
- Nie. Obiecałam przecież, a ja dotrzymuję obietnic. - Uśmiechnęłam się lekko. Objął mnie niepewnie, a ja wtuliłam się w jego klatkę piersiową. - Zostaniesz na noc ? Mam dość samotności. - Spojrzałam na niego błagalnie, a zarazem z nadzieją w oczach. Dalej byłam w jego ramionach.
- Zostanę. - Wtuliłam z powrotem twarz w klatę mulata. - Chodź, jest już późno. - Wstał, a potem pomógł mi się podnieść. Ruszyliśmy w stronę schodów, przy nich Zayn wziął mnie na ręce jak pannę młodą. Chyba zauważył, że ledwo stoję na nogach. Kiedy znaleźliśmy się u góry wskazała mu drzwi do mojego pokoju. Postawił mnie na ziemi i otworzył je. Weszłam do środka, a następnie runęłam na moje łóżko. Zayn rozglądał się po moim pokoju który był rozświetlony światłem lampki, którą pozostawiłam włączoną po tym jak poszłam otworzyć drzwi. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do chłopaka.
- Tam jest łazienka. - Wskazałam drzwi. - Myślę, że chciałbyś się trochę odświeżyć. - Uśmiechnęłam się.
- Tak, jeżeli to nie problem.
- Żaden. - Weszłam z nim do łazienki, skierowałam się w stronę szafki i wyjęłam z niej czysty ręcznik, który mu podałam. - Mogę ci przynieść żel do mycia mojego taty, bo w mojej łazience takiego nie znajdziemy.
- Prosiłbym cię. - Wyszłam z pomieszczenia i udałam się po wcześniej wspomnianą rzecz. Wynalazłam jeszcze jakieś spodnie dresowe i T-Shirt. Wróciłam do pokoju i zapukałam do drzwi od łazienki.
- Proszę. - Usłyszałam zza nich, więc weszłam. Mulat stał w samych bokserkach. Zapatrzyłam się na niego. O odchrząknął, a ja wybudziłam się z transu w który wpadłam. W jednej chwili stałam się czerwona jak burak. Spuściłam głowę.
- Masz tu żel i ciuchy na przebranie. - Podałam mu rzeczy i szybko opuściłam pomieszczenie. Kątem oka zauważyłam, że Zayn uśmiechną się zawadiacko. W czasie kiedy mulat brał prysznic, ja przebrałam się w piżamę i ułożyłam się na łóżku z książką, którą wcześniej czytałam. Tak się wciągnęłam w fabułę, że nie zauważyłam kiedy Zayn znalazł się koło mnie.
- Co czytasz ? - Szepnął mi do ucha. Ja przestraszona upuściłam książkę na ziemię.
- Przestraszyłeś mnie. - Powiedziałam.
- Przepraszam. - Podniósł książkę i odłożył ją na biurko.
- Chciałam to czytać.
- Jest późno, powinnaś iść spać. - Idę na dół do salonu. Będę spał na kanapie..
- Niee.. - Złapałam go za nadgarstek. - Zostań ze mną, proszę. - Zrobiłam minę słodkiego szczeniaczka. On westchnął, wyłączył lampkę i położył się koło mnie. Ułożyłam się tak, aby móc na niego patrzeć, a on również się tak ułożył. Leżeliśmy i gapiliśmy się na siebie. Dzięki światłu księżyca go widziałam. W pewnej chwili położył dłoń na mój policzek i przysuwał się do mnie powoli. Czułam jego oddech an twarzy. Nasze usta dzieliły milimetry, aż w końcu złączyły się w jedność. To było niesamowite, czułam się wspaniale. Położyłam się płasko, a on na mnie. Po chwili byliśmy zmuszeni oderwać się od siebie, ponieważ zabrakło nam powietrza. Nasze twarze nadal były blisko siebie; odgarnął kilka kosmyków z mojej twarzy. Zszedł ze mnie i położył się obok, ja szybko wtuliłam się w niego, a on mnie objął. Czułam się tak bezpiecznie.
- Śpij już mała. - Wszeptał i ucałował moje czoło. Ja jak za dotknięciem magicznej różdżki odpłynęłam.

*Rano*
Kiedy tylko otworzyłam oczy ujrzałam przed sobą twarz wciąż śpiącego Zayn'a. Wyglądał słodko i do tego dalej byłam w jego ramionach. Co tak właściwie wczoraj się wydarzyło ?
1. Zayn dwa razy za proponował mi podwiezienie, z czego na drugie nie miałam wyboru i musiałam się zgodzić.
2. Przyszedł do mnie zraniony i szczerze dalej nie wiem dlaczego i co się konkretnie wydarzyło.
3. Pchnął mnie i upadłam uderzając głową o kominek.
4. Dowiedziałam się kim jest, a mimo wszystko nie boję się i chcę go widywać.
5. Pocałował mnie i strasznie mi się to podobało, to było naprawdę cudowne. Poczułam się tak, tak.. Nie potrafię ująć tego nawet w słowa.
- Dzień dobry piękna. - Z moich rozmyśleń wybudził mnie zachrypnięty głos chłopaka. Popatrzyłam mu w oczy.
- Hej.
- Jak się spało księżniczko ? - Dalej tkwiłam w jego żelaznym uścisku, chyba nie chciał, abym się od niego oddaliła.
- Bardzo dobrze. - Uśmiech cały czas tkwił na mojej twarzy.
- Tylko dobrze ? - Uniósł jedną brew, a następnie się uśmiechnął.
- Powiedziałam "bardzo".
- A może jednak bardziej ? -  Zaczął całować mnie delikatnie po szyi.
- Wspaniale mi się spało, nigdy tak dobrze. - Przerwał całowanie i popatrzył mi w oczy, uśmiechając się ponownie co ja odwzajemniłam. Wyplątałam się z jego uścisku i wstałam.
- Gdzie idziesz ? - Zapytał.
- Zrobić śniadanie. Jakieś życzenia ?
- Cokolwiek. - Również się podniósł.
- Ale za nim zrobię śniadanie, zmienię ci opatrunek. - Stwierdziłam. Już chciał coś powiedzieć, ale uciszyłam go gestem ręki i poszłam po apteczkę. Zmieniłam mu ten opatrunek i razem zeszliśmy na dół do kuchni. Zaczęłam szukać po szafkach potrzebnych mi rzeczy i składników. Zayn oparł się o blat. Wzięłam się za robienie naleśników. Mulat cały czas przypatrywał się  temu co robię. Kiedy ciasto na naleśniki było gotowe, stanęłam przy kuchence i zaczęłam smażyć pierwszego placka. Czyjeś ręce objęły mnie od tyłu i to chyba jasne czyje. Musnął jeszcze mój policzek.
- Nie żeby coś, ale znamy się zaledwie dzień.
- I co z tego ? - Zaczął całować mnie po szyi, to było całkiem przyjemne. - Pojedziesz gdzieś dziś ze mną ? - Przerwał co dopiero wykonywaną czynność.
- Gdzie ? - Zapytałam.
- Ufasz mi ? - Wyszeptał mi do ucha, a potem przygryzł jego płatek.
- Chyba tak.
- Chcę żebyś była tego pewna. A więc tak czy nie ? - Nabrałam powietrza w płuca i powoli je wypuściłam.
- Ufam ci. - Odpowiedziałam. Zdjęłam naleśnika z patelni i zaczęłam smażyć kolejnego. Następnie odwróciłam się do niego tak, że patrzeliśmy sobie w oczy. - Ufam. - Powtórzyłam, a on mnie pocałował. To dziwne, ale czuję się przy nim bezpieczna mimo, że go w ogóle nie znam. Zayn mnie przesunął i przewrócił naleśnika na drugą stronę.

Po śniadaniu ubrałam się i pojechałam z Zayn'em do.. Tam gdzie chciał mnie zawieść, nawet nie wiem gdzie. Po niedługim czasie znaleźliśmy się na dość bogatym osiedlu. Zayn wjechał na jedną z posesji.
- Mieszkasz to ? - Przytaknął. - Wolę nie wiedzieć skąd masz na to kasę. - On się zaśmiał.
- Tak, lepiej żebyś nie wiedziała. - Wjechał do garażu., a kiedy zaparkował wysiadł. Chciałam również to zrobić, ale drzwi były zamknięte, po chwili jednak podszedł i mi je otworzył.
- Ostrzegam, że mieszkam ze znajomymi.
- Co-o ? - Pociągnął mnie do drzwi, które zapewne powadziły do wnętrza domu.
- Chłopaki wróciłem ! - Krzyknął.
- Gdzieś ty był !? - Normalnie prawie na niego napadł chłopak z lokami. - Kto to ? - Wskazał na mnie.
- To Victoria. - Odpowiedział. Wyminął chłopaka ciągnąc mnie za sobą. Znaleźliśmy się w salonie, gdzie było jeszcze trzech chłopaków. Zayn usiadł na kanapie i pociągnął mnie tak, że wylądowałam na jego kolanach. Chciałam wstać, ale przytrzymał mnie w tali.
- Ym.. Zayn, kto to ? - Zapytał blondyn.
- To Victoria. - Odpowiedział i wlepił wzrok w TV.
- Powiesz coś więcej ? Skąd się znacie, ile ?
- Znamy się dzień. - Popatrzyli na nas dziwnie. - Nie musicie więcej wiedzieć.
- Ookeej. - Powiedział chłopak, który wyszedł nam na "powitanie".
- Jestem Liam. - Powiedział szatyn o brązowych oczach. - To jest Niall, Harry i Louis. - Pokazał po kolei na kolegów.
- Miło mi was poznać. - Uśmiechnęłam się.
- Nam ciebie również. - Powiedzieli chórem. Czy to jest ten gang Zayn'a ? Bo naprawdę nie wygląda, a może to tylko pozory.
- Zayn, musimy coś obgadać. - Zwrócił się do niego Louis. Mulat westchnął, a ja w końcu mogłam zleźć z jego kolan. Oni gdzieś poszli, a ja zostałam z Niall'em, Harrym i Liamem.
- To jak poznałaś Zayn'a ? - Zayptał Harry.
- Szłam do szkoły i on mnie zaczepił, chciał mnie podwieźć. Potem jak wracałam znowu to samo, ale tym razem mnie zmusił i musiałam z nim jechać. I w ogóle wydaje mi się to dziwne, bo znał moje imię i adres, a nic mu nie mówiłam. - Czasem jestem strasznie rozgadana, aż sama siebie zadziwiam.
- Nocował u ciebie ? - Tym razem pytanie zadał mi Liam.
- Tak. Przyszedł poraniony, więc go opatrzyłam. Potem zapytałam co się stało, ale on się wkurzył i pchnął mnie tak,  ze wywaliłam się i uderzyłam głową w kominek. Potem jak napięcie trochę opadło opowiedział mi, że jest w gangu. - Ich oczy zrobiły się wielkie jak spodki.
- Czyli ty.. wiesz ?
- Nom.
- I mówisz o tym jak gdyby nigdy nic. - Skinęłam głową na tak.
- A wiesz, że lepiej jakbyśmy zostali anonimowi, w sensie uczynków. - Znowu skinęłam. - Jesteś dziwna, każdy normalny dawno by uciekł.
- Najwyraźniej jestem nienormalna. - Zaśmiałam się, a oni mi zawtórowali.
- Dobra, a tak z innej beczki. Podoba ci się Zayn ? - Wypalił nagle Harry. Aż się zakrztusiłam śliną, jak to usłyszałam. Na szczęście nie musiałam odpowiadać na to pytanie, ponieważ wrócili Zayn z Louisem.

*Tydzień później, sobota*
Co się działo przez ten tydzień ? Niewiele. Szkoła, odrabianie lekcji i parę razy gadałam z Zayn'em przez telefon. Szczerze i bez bicia mogę się przyznać, że zakochałam się w Zayn'ie. Wiem nie znamy się długo, ale przy nim mi dobrze. A tak a propos przyjdzie dziś do mnie wieczorem z chłopakami. Już nie mogę się doczekać.

*Około 18, jeszcze jakieś pół godziny do przyjazdu chłopaków*
Leżałam sobie na kanapie i czytałam książkę, na stoliku stał laptop z odpalonym facebook'em, a w tle słychać było jakieś serial komediowy który leciał w telewizji. Moją czynność przerwał dzwonek do drzwi. Trochę zdziwiona poszłam otworzyć., chłopcy mają być za 30 minut. Czyżby przyjechali wcześniej ? Otworzyłam i zobaczyłam dwóch zamaskowanych facetów, chciałam zamknąć drzwi, ale nie zdążyłam. Jeden z nich złapał mnie. Szarpałam się, ale to tylko pogorszyło sprawę. Gość wyjął nóż i przejechał nim po moim ramieniu, a potem po policzku. Płakałam i szarpałam się, ale to nic nie dało. Poczułam ból głowy, a potem tylko ciemność..

*Oczami Zayn'a*
Po całym tygodniu zobaczę Victorię, no może inaczej, pogadam z nią. Codziennie obserwowałem ją jak wychodziła ze szkoły, a kilka razy nawet włamałem jej się do domu i obserwowałem jak śpi. To może być dziwne, ale ta dziewczyna jest.. Inna, w dobrym tego słowa znaczeniu. Lubie ją, bardzo. Dobra Malik, ogarnij się, to tylko jakaś laska.. Dojechaliśmy na czas i zaczęliśmy pukać i dzwonić do drzwi. Coś mi tu nie grało, światło paliło się przecież, więc musiała być w domu. Nacisnąłem na klamkę, a drzwi się otworzyły. Weszliśmy do środka i przeżyliśmy po prostu szok. Salon był zdemolowany.
- Victoria ! - Zacząłem krzyczeć licząc, że gdzieś tu jest. Ktoś złapał mnie za ramię.
- Zayn.. - Niall wskazał na podłogę, była tam krew.
- K**wa, kto to mógł zrobić ? - Zastanawiał się na głos Harry.
- Derek.. - Powiedziałem gapiąc się dalej na tę przeklętą podłogę. - Miał przecież motyw, a mógł mnie widzieć z nią.
- Jedźmy tam. - Powiedział Niall.
- Stop. Nie mamy broni, a Derek nie jest taki głupi, aby pojechać do siebie.
- To jak my ich znajdziemy ? - Zastanawiałem się nad tym, aż coś sobie uświadomiłem..
- Do jej telefonu przyczepiłem małą pluskwę jakbym chciał ją znaleźć.
- Skąd wiesz, że ma przy sobie telefon ? - Lou.
- Bo nigdy się  nim nie rozstaje, a teraz szybko do domu po broń. - W czasie drogi namierzyłem ją, była w starym magazynie na obrzeżach Londynu.
- Liam, szybciej. - Ponagliłem go.
- Zakochałeś się. - Powiedział Hazz jak gdyby nigdy nic.
- Co ? - Popatrzyłem na niego zdezorientowany.
- Zakochałeś się w Victorii. - Powiedział patrząc mi w oczy, a mnie zatkało. Nie wiedziałem co mam mu na to odpowiedzieć. Zacząłem się nad tym zastanawiać. Czy to możliwe, że żywię do niej tak piękne uczucie jakim jest miłość ? Moje krótkie przemyślenia przerwało szarpnięcie. Zatrzymaliśmy się przed domem, poszliśmy szybko po broń. po chwili byliśmy z powrotem w aucie, ruszyliśmy w stronę magazynu.

*Oczami Victorii*
Obudziłam się w jakimś szaroburym pokoju. Leżałam na strasznie niewygodnym łóżku. Rozejrzałam się, w rogu stał stolik, a przy nim ledwo trzymające się krzesło. Koło łóżka stała mała szafeczka, a na niej lampka. Głowa mnie piekielnie bolała, ale pamiętam wszystko co się działo kiedy byłam przytomna. Ktoś wszedł do pomieszczenia, to był ten facet, który mnie porwał. Uśmiechną się chytrze i zaczął do mnie podchodzić. Niech mnie ktoś ratuje.  W oczach zebrały mi się łzy.

*Oczami Zayn'a*
Dojechaliśmy na miejsce, w aucie wcześniej omówiliśmy plan działania. Bardzo dobrze znaliśmy ten magazyn, więc powinniśmy dać radę. Weszliśmy tam cicho i podzieliliśmy się (Lou, Hazz, Niall i Ja i Li). Nawet nie odeszliśmy od siebie, a usłyszeliśmy krzyk. Już wiedziałem gdzie jest, więc pobiegłem w tamtym kierunku.
- Puść mnie, błagam ! - Błagała przez szloch i płacz.
- Zamknij mordę s*ko, nikogo tu nie ma ! - Zerknąłem przez uchylone drzwi, aby się rozeznać. Po chwili chłopcy dołączyli do mnie. Kopnąłem nogą drzwi, a one się całkiem roztworzyły. Leżała tam w samej bieliźnie, jej ubrania porozrywane leżały na ziemi.
- Tylko ją tkniesz, a zafunduje ci kilka kulek w łeb ! - Wymierzyłem w niego, a on powoli się odwrócił.
- Och, jakie to słodkie. Malik przyjechał uratować swoją dziwkę. - Mówił, a we mnie się zagotowało.
- Nie nazywaj jej tak ! - Wystrzeliłem, to były sekundy. Pisk Vicki, a potem on leżał na ziemi. Schowałem broń i podszedłem do roztrzęsionej dziewczyny. Zdjąłem swoją skórę i nałożyłem jej na ramiona. Wziąłem ją na ręce i poszliśmy do auta. Ułożyłem Victorie na siedzeniu i usiadłem koło niej. Liam wsiadł za kierownice, odpalił samochód i włączył ogrzewanie.
- Wszystko w porządku ? - Zapytał Harry Vicke.
- Krwawię. - Wszyscy się spięliśmy.
- Gdzie ?
- Brzu.. Brzuch. - Ciągle drżała. Niall wyjął apteczkę ze skrytki pod siedzeniami. Liam zatrzymał samochód. Wysiadłem, a Victorie usadziłem tak, aby jej nogi wisiały na zewnątrz. Zdjąłem z niej kurtkę. Było chłodno, więc szybko obmyłem i opatrzyłem ranę. Niall narzucił na nią koc, a ja ją nim opatuliłem i wsiadłem z powrotem.  Przytuliłem Victorie do siebie, a ona momentalnie zasnęła. Uświadomiłem sobie, że jeśli ona ma być moja i czuć się przy mnie bezpiecznie muszę z tym wszystkim skończyć.

*5 lat później, Oczami Victorii*
- Mamusiu, Tom urwał mojej lalce głowę ! - Podbiegła do mnie mała Lili.
- To nieprawda, sama odpadła ! - Po chwili znalazł się przy mnie również Tom. Byliśmy w ogrodzie, na huśtawce (ławce), a dzieci się bawiły no i kłóciły.
- Lili przynieś tą lalkę, może da się ją odratować. A ty Tom siadaj tu. - Wskazałam na miejsce obok siebie.
- Nie.
- Proszę cię Tom, mam już dość twoich fochów. - Powiedziałam zrezygnowana.
- Nie.
- Tom, słuchaj się mamy, bo nie zabiorę cię do zoo. - Zerknęłam do góry, stał naprzeciw nas mój ukochany Zayn. Przybiegła Lili, przelotnie przytuliła nogi mulata i podeszła do mnie. Zerknęłam na szkody.
- Liluś, chyba już nie odratujemy Melody. - Rozpłakała się. Odłożyłam lalkę na bok i przytuliłam małą. Zayn klękną przy nas.
- Kochanie, kupimy ci nową lalkę. - Pogłaskał naszą 4-letnią córkę po głowie. - Dzieciaki, idźcie się jeszcze bawić. - Poszli oboje, a Zayn usiadł koło mnie i objął, położyłam głowę na jego ramieniu.
- Zapraszam cię dziś na kolację i nie chcę słyszeć żadnych ale. Chłopaki zostaną z bliźniakami.
- Dobra. - Uśmiechnęłam się do niego, a on to odwzajemnił. Mój kochany chłopak pocałował mnie w czoło i poszedł do dzieci. Tak, to mój chłopak NADAL. Jesteśmy ze sobą 5 lat, dorobiliśmy się dwójki wspaniałych dzieci., mieszkamy razem. Zayn nawet zrezygnował z tych wszystkich niebezpiecznych rzeczy i przeprowadziliśmy się do Liverpoolu. Liam i Lou znaleźli dobie dziewczyny, a raczej narzeczone. Oni zdołali się oświadczyć, a ja dalej pozostaje tylko dziewczyną Zayn'a. Co jeśli nie chce się ożenić ? Aż łzy zebrały mi się w oczach na tę myśl.

*Wieczór*
Ubrana w sukienkę i szpilki robiłam sobie make-up. Akurat skończyłam kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.
- Kochanie, jesteś gotowa ? - Zapytał Zayn wchodząc do środka.
- Tak. - Wstałam i podeszłam do niego. Zeszliśmy razem na dół. Pożegnałam się z dziećmi oraz chłopakami i wyszliśmy. Kiedy jechaliśmy ciągle męczyła mnie myśl, że Zayn nie chce się ze mną ożenić. Chyba zauważył moje zamyślenie.
- Victoria, wszystko ok ? - Wyrwał mnie z zamyślenia.
- Em.. Tak.
- Nie wygląda. - Zatrzymał się na czerwonym świetle i popatrzył na mnie.
- Jest ok Zayn. - Uśmiechnęłam się słabo. Wiedziałam, ze widzi, że coś jest nie tak, ale odpuścił. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Weszliśmy do środka, Zayn podszedł do jakiegoś gościa i powiedział, że ma rezerwacje na nazwisko Malik. Zaprowadzono nas do osobnej sali. Po chwili przyszła kelnerka i podała nam menu. Chyba Zayn wpadł jej w oko, bo zaczęła z nim flirtować nie zważając na to, że tu siedzę. Wstałam i poszłam do toalety. Chciało mi się płakać, on również z nią flirtował, na pewno. Czy nasza miłość już wygasła ? Znaczy jego, bo ja go cholernie kocham. Siedziałam w tej je*anej łazience z 15 minut. W tym czasie zdążyłam się rozkleić i cały makijaż od tak spłynął. Jeszcze do tego zrobiło mi się niedobrze.

*Oczami Zayn'a*
Zacząłem gadać z kelnerką. Ładna była, ale nie dorównywała urodą mojej piękności. A tak a propos poszła do łazienki i jeszcze nie wróciła. Chyba nie uciekła ? Bym się chyba załamał, mam się jej w końcu oświadczyć. I tak za długo czekałem, aż szok, że jeszcze ode mnie nie odeszła. Postanowiłem zobaczyć co z nią. Zapukałem. Nikt nie odpowiedział, ale usłyszałem szloch. Natychmiast tam wszedłem. Siedziała pod ścianą cała zapłakana, szybko do niej podszedłem i wziąłem w ramiona. Wyrywała się.
- Kochanie spokojnie. Co się stało ?
- Zostaw mnie ! Ty już mnie nie kochasz ! - Zastygłem w miejscu. Jak ona może tak myśleć, przecież kocham ją nad życie.
- To nie prawda. - Powiedziałem spokojnie i przytrzymałem ją przy sobie.
- Nie kochasz ! Flirtowałeś z tą kelnerką, dalej mi się nie oświadczyłeś, a dorobiliśmy się już dzieci..  Nawet Li i Lou oświadczyli się swoim dziewczynom, a są krócej ze sobą od nas. Ty mnie po prostu nie kochasz. - Wtuliła się we mnie i dalej płakała, wydawała się strasznie zmęczona zarówno sytuacją teraz, jak i ogólnie. Popłakałem się, powinienem pomyśleć trochę o niej i nie zwlekać tyle.
- Zayn niedobrze mi. - Wyrwała się i podbiegła do pierwszego lepszego kibla, zaczęła wymiotować. Objąłem ją delikatnie jedną ręką, a drugą podtrzymywałem jej włosy. Kiedy skończyła, wypłukała buzie wodą z kranu. Przemyła jeszcze sobie twarz pozbywając się resztek makijażu. Podałem jej paczkę gum, którą znalazłem w kieszeni.
- Już dobrze ? - Zapytałem. Pokiwała głową. - Powinienem zapytać o to dużo wcześniej, ale tak jakoś wyszło.. Miałem to zrobić dziś po kolacji. - Klęknąłem przed nią i wyjąłem z kieszeni małe pudełeczko. - Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz Panią Malik ? - Otworzyłem je ukazując srebrny pierścionek z diamentowym oczkiem w kształcie serca. Ona pokiwała głową na tak, miała w oczach łzy, ale zakładam, że tym razem szczęścia. Założyłem jej na palec pierścionek, podniosłem się i czule pocałowałem.
- Ze ślubem nie będę zwlekał. - Zaśmialiśmy się oboje, potem wyszliśmy z łazienki, zebraliśmy swoje rzeczy i wróciliśmy do domu.

*Miesiąc później, Oczami Victorii*
Moje marzenie się spełniło, zostanę Panią Malik, aż nie mogę uwierzyć. Poza tym mam dla Zayn'a ciekawą wiadomość, otóż znowu jestem w ciąży. Potwierdził to już lekarz. Dziś im wszystkim (Zayn, chłopcy, El i Dani) o tym powiem na obiedzie.

Zasiedliśmy przy stole. Wszyscy byli wniebowzięci, że Zayn W KOŃCU mi się oświadczył. Dzieciaki biegał po jadalni. To był idealny moment, aby im TO oświadczyć. Podniosłam się z krzesła, wszystkie oczy zwróciły się ku mnie.
- Chciałam wam coś oświadczyć. - Nabrałam w płuca powietrza. - Rodzina nam się powiększy. Jestem w drugim miesiącu ciąży. - Opadły im po prostu szczeny. Zayn powoli wstał, a potem znalazłam się w jego ramionach. Wszyscy nam gratulowali, a bliźniaki się cieszyły, że będą miały rodzeństwo. Wreszcie było idealnie, dokładnie tak jak powinno być.

1 komentarz:

  1. Świetny... Ten... No.. Jednopart! Tak, Świetny jednopart! Jak bd miała jakąś wene czy coś to napisze :D xxx

    OdpowiedzUsuń