Ciągle zastanawiam się czy moja egzystencja ma sens. Jaki ma sens to, że ciągle żyje i utrudniam ludziom życie.. Znaczy matka na to w pełni zasłużyła, ale moje przyjaciółki.. Żal mi ich, bo ciągle próbują zrobić ze mnie uśmiechniętą, cieszącą się z życia, a ja się na nie zwyczajnie drę. Mimo wszystko są przy mnie i tego chyba nigdy nie zrozumiem. Ja ode mnie bym dawno odeszła..
Kolejny dzień bezsensownej nauki. Chodzę razem z dziewczynami do klasy o profilu muzycznym. Gdyby nie to, że zawsze mówiłam tacie, że chcę zajmować się muzyką, to kompletnie olałabym wszystko. Całe szczęście, że za jakieś dwa tygodnie koniec roku. Choć w sumie i tak nie cieszę się z lata. Od tak po prostu. Wszystko stało się dla mnie obojętne po telefonie matki, wtedy, te 5 lat temu.
Ubrałam się w jak zawsze czarny zestaw ciuchów. Wszystkie kolorowe ubrania są wsadzone w jedną z moich walizek, bo nie maiłam gdzie ich schować.
Zeszłam na dół gdzie w kuchni siedziała moja matka. Choć nie wiem czy jest warta nazywania ją "matką".
Jak zwykle wzięłam sobie jabłko i wyszłam bez słowa z domu.
Wracałam do domu z Tiff, Bell, Meg i Mel. Kiedy wparowałyśmy do domu nie wierzyłam własnym oczom. W moim salonie siedziała Elizabeth (matka) i mój wuj Paul. Co on do cholery jasnej tu robi ?!
- Yyy.. Co ty tu robisz ?? - Jak zwykle prosto z mostu i bezczelnie, inaczej nie potrafiłam.
- Może jakieś "Cześć wujku" ?? - Wtrąciła moja mama.
- Ty się nie odzywaj bo do ciebie nie mówię.
- Widzę, że od śmierci mojego brata trochę się zmieniłaś Jessie. - Teraz wtrącił wujek.
- Pytanie ci zadałam. - Dziewczyny cały czas się przyglądały temu co się tu działo, a Melody i Tiffany szeptały do mnie abym się się trochę uspokoiła. Oczywiście nie posłuchałam ich.
- Przyjechałem odwiedzić was. - Myślał, że ja mu w to uwierzę ?? Był w błędzie.
- Takie kity to wciskaj księdzu.
- Córciu.. - Przerwałam jej.
- Ty nie masz prawa tak do mnie mówić !? - Wydarłam się z oburzeniem. Wujek patrzał na mnie ze zdziwieniem. No przecież nie kontaktował się z nami. Nie miał czasu zainteresować się bratanicą przez 5 lat, bo jest menadżerem ukochanego zespołu Tiff. - Jak widzisz wujku wiele się zmieniło. - Dopowiedziałam obojętnie.
- Jessico, uznałam, że na całe lato wyjedziesz z Paulem w trasę z zespołem który ma pod opieką. Proszę idź się spakuj. - Powiedziała ze spokojem kochana mamusia (sarkazm), ale widziałam w jej oczach, że się cieszy. Piekielnie się cieszy, że się mnie pozbędzie.
- Ciebie chyba poje**ło !? Nigdzie nie wyjeżdżam !? Prędzej się potne i rzucę z mostu !? - Wuj Paul był przerażony. Dziewczyny były przyzwyczajone, więc się nie przejęły moimi słowami. Ja często tak wybucham.
- Idź się pakuj młoda damo. - Jak widać Elizabeth także się nie przejęła.
Ruszyłam do góry zwalając po drodze zdjęcia wiszące na ścianie. Rzuciłam pustą walizkę na łóżko i wrzucałam do niej moje ciuchy, buty i kosmetyki. Natomiast w walizkę z kolorowymi ciuchami wsadziłam laptopa, pamiętnik i album ze zdjęciami. Szczerze nie chciało mi się wywalać tych ciuchów, które się tam znajdowały. Wyszłam z pokoju, przy schodach zwaliłam obie walizki na dół.
- Posłuchaj Jessie, pogadam z rodzicami twoich koleżanek i one również będą mogły pojechać z nami. Rozumiem, że nie będziesz chciała spędzać całych dwóch miesięcy z samymi chłopakami. - Mówił spokojnie wuj.
- A co ze szkołą ?? Za dwa tygodnie zakończenie. - Liczyłam, że chociaż teraz ugram te parę dni, aby potem uciec z tego piekła.
- Załatwiłem to jak się pakowałaś..
- Aha.
- A więc dziewczyny, podajcie mi adresy. Pogadam z waszymi rodzicami i wszystko załatwię.
- Panie Paul, ja... - Zacięła się Bella.
- Bella mieszka w domu dziecka. - Palnęłam.
- Spokojnie. Porozmawiam z wychowawcami twojego domu dziecka. - I wyszliśmy ku uciesze mojej matki. Widziałam ten wredny uśmiech i chciałam nawet wrócić, dać jej w pysk.
Podjechaliśmy pod jakąś hale.
- Co tu robimy ?? - Zapytałam.
- Dziś One Direction ma koncert tu. Poznacie ich i poczekacie za kulisami. Potem dwie noce prześpicie u nich i zaczynamy trasę.
- Chyba cie coś boli !? Nie będę poznawać jakiś pięciu debili !? Ani nie będę u nich spać !? Nie jadę w żadną trasę !? - Awanturowałam się, wujek próbował mnie zaciągnąć do tej hali. Udało mu się, ale nawet tam darłam się na niego i mówiłam to co mi nie pasuje.
Oczami Zayn'a
Paul gdzieś pojechał i kazał nam ćwiczyć. Szczerze nie mam chęci na dzisiejszy koncert i całą tą trasę. Moja dziewczyna ze mną zerwała, tylko dlatego, że poszedłem bez niej do baru. Nie ogarniam dziewczyn. -,- Jeszcze głowa mnie niemiłosiernie bolała. Nagle do hali wchodzi Paul, ciągnie za sobą jakąś dziewczyna, a ta się drze, przeklina i wyzywa naszego menadżera. Za tą dwójką idą jeszcze cztery dziewczyny. Nie ogarniam o co chodzi, ale czuje, że to wszystko źle wróży.
- Nie obchodzi mnie to wszystko. Twoja matka poprosiła abym cię zabrał. Abyś się rozerwała. Zgodziłem się !? Ale nie wspominała, że się aż tak zmieniłaś z charakteru. - WoW Paul i podniesiony głos, to do niego nie podobne. Znaczy czasem tam krzykną, ale nie żeby aż tak.
- Po prostu zostaw mnie w tym mieście dam sobie rade !! - Teraz ta dziewczyna wydarła się na niego. Kim ona w ogóle jest ??
- Nie mogę !? Nie jesteś pełnoletnia !? Z resztą twoja mama by się wkurzyła !?
- Nie, bo ją w ogóle nie obchodzę !! - Wyrwała rękę z uścisku Paula i się już zamknęła. Całe szczęście !!
- Chłopcy, to moja bratanica Jessica i jej koleżanki. Matka Jessie poprosiła mnie, abym zabrał ją na lato, więc wyjedzie z nami w trasę. A żeby jej się nie przykrzyło jej przyjaciółki także z nami pojadą. - Świetnie, nie dość, ze mamy tą głupią trasę to jeszcze jakaś rozwydrzona panienka i jej koleżanki będą nam uprzykrzać życie. Ja to mam szczęście. -,-'
Oczami Jessie
Ta piątka patrzała się i nie wiedziała co powiedzieć. Jeden z nich - mulat - krzywo na nas patrzył. Widać nie podobało mu się to, że wyruszamy z nimi w trasę. Ciekawe co powie jak usłyszy, że spędzimy w ich domu dwie noce. No znaczy dziewczyny spędzą, bo ja planuje ucieczkę.
- Dziewczyny dziś zostaną tu, a po koncercie zabierzecie je do siebie i u was spędzą dwie noce. Chyba to nie problem ?? _ Zapytał ich.
- Nie, żaden. - Powiedzieli równo, nawet mulat, choć i tak miał zniesmaczoną minę.
- Dobra ja muszę gdzieś jeszcze pojechać. Dziewczyny zapoznajcie się z chłopakami i proszę pilnujcie Jessie.
- Dobrze. - Odpowiedziała mu Melody. Po chwili już go nie było.
- Hej dziewczyny. Jestem Niall. - Podszedł do nas blondyn o niebieskich oczach. Tiffany spuściła głowę. Z tego całego zespoliku podobał jej się najbardziej właśnie on.
- Siema. - Odpowiedziały mu równo Bell i Meg.
- Jak wam na imię ??
- Ja jestem Bella, ale mówią na mnie też Bell.
- Megan, ale możesz mówić Meg bądź Meggie.
- Melody. - Powiedziała krótko. Ona tylko w naszym gronie była rozgadana, ale przy tym dalej poukładana i w ogóle.
- A tobie jak na imię ?? - Tym razem podszedł do Tiff. Ona stała i nic nie mówiła. Wstydziła się.
- To jest Tiffany, wasza wielka fanka. - Odpowiedziałam obojętnie.
- Paul nam nigdy nie mówił, że ma bratanicę.
- A po co mówić o zakale rodziny ?? - Odpowiedziałam mu, a go zatkało.
- Emm.. No więc.. To są Louis, Harry, Liam i Zayn. - Pokazał po kolei.
- Tiffani was zna, a przynajmniej mnie to nie obchodzi. - Odpowiedziałam mu nie miło, a on dalej trwał w szerokim uśmiechu. Normalny człowiek byłby moim zachowaniem oburzony. Dziwny on jest.
- Może pójdziecie do naszej garderoby, tam będzie wam wygodnie. - Tym razem zabrał głos Liam (?), tsaa.. to chyba Liam.
- A jest tam okno ?? - Zapytałam.
- Noo.. Jest takie małe. - Liam.
- A dałabym radę się przez nie przecisnąć ??
- Raczej nie.. - Jęknęłam z niezadowolenia.
- Chodźcie zaprowadzę was. - Zaproponował ... Gość z lokami na głowie. Jak widać mam świetną pamięć do imion. Poszłyśmy za nim, a potem rozsiadłyśmy się na czarnej skórzanej kanapie.
- Widzę, że wam wygodnie..
- Tsaa.. - Odpowiedziała mu Bella.
- Too.. Ja lecę na próbę.
- Potrafisz latać. WoW !! Nieźle. - Zaśmiała się
- Nie no.. Dobra ja idę. - Był zmieszany. No nie dziwie się. Wparowuje ich menadżer z rozwrzeszczaną nastolatką, a za nimi jeszcze cztery inne. Potem mówi im, że jadą z nimi w trasę i jeszcze będą u nich spać. To na pewno trochę dziwne.
Tiffany, Mel i Meg poszły słuchać tego koncertu. Ja i Bell zostałyśmy w ich garderobie.
- Spędzimy z nimi dwa długie miesiące.. Koszmar. - Zaczęła Bella.
- Przynajmniej Tiff będzie szczęśliwa. - Odpowiedziałam.
- Tsaa.. Chociaż ona. Twoja matka pozbyła się ciebie z domu, mogła poczekać te dwa tygodnie chociaż..
- Wyjeżdżają w trasę za dwa dni. Gdyby tera mnie nie wywaliła to potem byłoby za późno. Z resztą nie zdziwi mnie to jak po powrocie wyśle mnie do domu dziecka.
- Myślisz, że po tylu latach byłaby zdolna ??
- Tak, tak właśnie myślę.
Przekroczyliśmy próg domu 1D. Zobaczyłam to czego się spodziewałam, czyli wielka, wypasiona chata. A z tyłu willi basen. :/ Szczerze nie wspominam dobrze basenów, stawów, jezior.. Kiedyś się prawie utopiłam.. Znaczy jakoś głęboko w podświadomości chciałam umrzeć. Dobra teraz to i tak mniej ważne.
- Ok. Dziewczyny, mamy dwa pokoje gościnne i tam są tylko po dwa łóżka.. - Mówił em.. Louis, chyba.
- Spoko. Ja będę spać na ziemi, tylko dajcie jakąś poduszkę czy coś.. - Powiedziałam.
- Dobra..
- Jesteście, pewnie głodne. To zanieście walizki do pokoi i chodźcie coś zjeść. - Uśmiechną się do nas Liam. WoW !! Zapamiętałam. Szok.
Zrobiłyśmy tak jak powiedział, ale ja nie byłam głodna więc po prostu oparłam się o szafkę. Widziałam, że Tiffany nie jest za chętna aby jeść, ale musi. Grozi jej anoreksja niestety. Martwimy się o nią strasznie. Nie chciałam przy tych debilach nic mówić więc wysłałam jej SMS'a:
"Zjedz chociaż trochę.."
Zerknęłam na mnie i westchnęła. Dziewczyny także na nią zerkały.
- Ej, Tiffany czemu nie jesz ?? - Zapytał ją Niall.
- Emm.. Nie jestem głodna.
- Ale jesteś strasznie chuda, powinnaś coś zjeść. - Zabrał jej talerz i zaczął karmić jak dziecko. - Za mamusie. - Uśmiechną się.
- Niall.. Skoro ci tak zależy to, to zjem, ale sama. Ok ??
- Spoko. - I zaczęła jeść, z lekkim grymasem, ale zaczęła. Nie powiem, że zaczynam lubić blondyna, bo ja poza dziewczynami nikogo nie lubię, ale ciesze się, że ma na nią dobry wpływ. Przynajmniej jak chodzi o jedzenie.
Później po kolei brałyśmy prysznic i poszłyśmy spać. Znaczy ja nie. Nie potrafię zasnąć w nowym miejscu przynajmniej przez dwie pierwsze noce. Czasem zdarza się tylko jedna, czasem aż trzy. Jestem po prostu dziwną osobą, nawet jak zasnę to mój sen.. Emm.. Jak to powiedzieć.. No jest taki czujny, niby mam zamknięte oczy, śpię.. A jednak jestem wstanie wychwycić najcichszy szelest i być gotowa do obrony. No wiecie, wszędzie chodzę z nożykiem ojca. Zawsze mam go pod ręką.
Leżałam tak i strasznie się nudziłam, więc postanowiłam połazić sobie po domu. Wiem, że to nie za ciekawy sposób na nudę, ale lepsze to niż włączanie telewizora i robienie hałasu, bo ja jestem wstanie na głos (strasznie głośno) wyzywać ludzi w filmach, wiadomościach, teledyskach itp.
Łaziłam z 10 minut, aż usiadłam przy czyichś drzwiach. A one po chwili się otworzyły, ale mnie to jakoś nie ruszyło i dalej wpatrywałam się w ścianę.
- Czemu nie śpisz ?? - Zapytał mnie ten mulat co już na starcie nie był zachwycony mną.
- Mogłabym zapytać o to samo. - Przysiadł koło mnie.
- To powiesz mi czemu nie śpisz i po co tu siedzisz ??
- A ty czemu nie śpisz i siedzisz tu ze mną ??
- Pierwszy zapytałem.
- Dziewczyny mają pierwszeństwo.
- No szedłem się napić, ale wychodzę i widzę ciebie i jestem ciekawy co ty tu robisz.
- Ja w nowym miejscu nie potrafię zasnąć, a że nudziło mi się leżenie i patrzenie w sufit poszłam się przejść, ale to także mi się znudziło więc sobie usiadłam.
- Aha. - Wstał i zszedł na dół. Wrócił po chwili z dwiema szklankami. - Proszę.
- Nie prosiłam cię abyś przynosił mi picie.
- Proszę. - Wcisną mi szklankę w dłonie, a ja żaby się odczepił wypiłam całą zawartość. Zabrał mi szklankę i zakładam, że poszedł zanieść moją jak i swoją do kuchni. Znowu wrócił i przysiadł się do mnie.
- Po co tu jeszcze siedzisz ??
- Bo.. - Zaciął się. - Nie wiem.
- To idź. - Podniósł się i pociągną za ręce. - Co ty robisz ??
- Chodź.
- Gdzie ??
- Do mnie.
- Chyba śnisz.
- Nie pozwole ci tu siedzieć całą noc.
- Czemu ??
- Nie wiem. Po prostu..
- Nigdzie nie idę. - Puścił mnie, ale nie dał mi się długo cieszyć spokojem. Wziął mnie na ręce i zabrał do swojego pokoju. Chciałam się wydrzeć, ale nie mogłam budzić dziewczyn. Gdybym obudziła tamtych debili to nic bym sobie z tego nie robiła. Ułożył mnie na łóżku, a sam położył się z drugiej. Chciałam wyjść, ale zmęczenie mnie dopadło. I tak, i tak wiedziałam, że nie zasnę mimo wszystko, a jego łóżko muszę przyznać jest wygodne. Zerknęłam na niego, leżał tak jak ja i wpatrywał się w sufit.
- Nie idziesz spać ?? - Zapytałam go od niechcenia.
- Skoro ty nie śpisz, to ja też nie.
- I będziesz rano wyglądał jak jakieś zombie, dla dziewczyny której nie lubisz.
- Skąd przypuszczenie, że cie nie lubię ??
- Kiedy wujek mnie wprowadził do tej hali rozwrzeszczaną, skrzywiłeś się i widziałam w twoich oczach złość. Poza tym kiedy oznajmił jeszcze, że jedziemy z wami w trasę i śpimy u was, to już w ogóle się załamałeś i wściekłeś.
- Po prostu mam złe dni..
- Co się dzieje ?? - Czemu ja go w ogóle o to pytam ?? Co mnie to. Nie obchodzi mnie nic w ogóle.
- Dziewczyna ze mną zerwała tylko dla tego, że poszedłem sobie do baru bez niej i od razu wmawiała mi zdrady, a nie było mnie zaledwie 15 minut, bo zaraz po mnie dzwoniła i byłem z powrotem w domu.
- Widać poziom inteligencji dziewczyn z jakimi się zadajesz. Nie potrafisz znaleźć sobie kogoś kto będzie miał trochę mózgu i nie zrobi ci awantury o byle gówno.
- Miła jesteś, wiesz ??
- Mam taki charakter i nie zamierzam go zmieniać.
- Dlaczego taka jesteś ??
- Musiałbyś się stać dla mnie kimś ważnym, aby się dowiedzieć. - Nic się nie odezwał. Przykrył się i mnie kołdrą i zaczął powoli odpływać. Ja leżałam dalej wpatrując się w sufit. Nagle poczułam jego rękę na sobie. Przysuną mnie do siebie i przytulił. Próbowałam się wyrwać, ale nie miałam siły. On nie był silniejszy, bo ja dałabym radę się wyrwać, po prostu byłam wycieńczona.
- Przestań się wyrywać i śpi głupia.
- Chyba śnisz.
- Chciałbym już śnić. - Zaśmiał się cicho. Ja odpuściła i co mnie zdziwiło sen nasuną się na moje powieki i zasnęłam w objęciach mulata, którego imienia nawet nie pamiętałam.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mamy pierwszy rozdział. Liczę, że ci którzy tu zaglądają przeczytają i skomentują. Proszę was wyraźcie swoją opinie i napiszcie czy chcecie, abym dalej to pisała. Jak możecie polecajcie też gdzieś tego bloga. Będę wdzięczna. ;*
Świetny.
OdpowiedzUsuńZayn i Jessi ciekawe połączenie.
Ta arogancja Jess mnie trochę przeraża rozumiem, że ich nie lubi ale mogła by być troszeczkę milsza.
Niall i Tiff. Hmm jedno uwielbia jeść a drugie wręcz nienawidzi.
No nic czekam na kolejny.
No o to chodzi. Jess nienawidzi świata i ludzi. Jest jak zauważyłaś dla wszystkich wredna (oprócz dziewczyn) i właśnie chciałam, żeby taka była. Bałam się trochę zaczynać to opowiadanie, bo nie wiedziałam czy dam radę właśnie opisywać przeżycia Jessie w taki sposób.
UsuńNi9e, no booskie < 3 czekam na następny ; * Kocham twoje opowiadania i mam nadzieje, że nie przerwiesz w połowie ; p
OdpowiedzUsuńHmm. Jessica i mulat = nawet niezła para , wredna dziewczyna i typowy badboy ... nooo .
Już kończę drugi rozdział. :) Cieszy mnie, że ci się podoba. ^^
UsuńO Boooże!! Zajebiste. Kocham cię!! ;*
OdpowiedzUsuń~Patricia